poniedziałek, 31 października 2011

Nasi czytelnicy

Jak może Państwo pamiętają, co jakiś czas "Tajny" publikował nadesłane przez P. T. Publiczność zdjęcia tejże P. T. Publiczności, opatrując je zresztą rozmaitymi - jak widać poniżej - winietkami. Dziś raz jeszcze przywołujemy dwie takie fotografie, w których mogą się Państwo przejrzeć jak w zwierciadle:





...szczególną uwagę zdradzając na artystyczny zapał rodziny P. Kanjerskiego, która tak piękne zaaranżowała całą scenę (gorszącą z pewnością dla wspominanego jakiś czas temu księdza redaktora Wyszyńskiego, późniejszego prymasa, który pomstował, że młodzież czyta "Tajnego").

Za: "Tajny Detektyw" nr 34 i 39, rok I (6 IX i 11 X 1931)

niedziela, 30 października 2011

Dwa wyroki śmierci i komercja bożonarodzeniowa

Ta ilustrowana kilkoma zdjęciami procesowymi podrzędna wzmianka o dwóch wyrokach śmierci nie zasługiwałaby zapewne na wspomnienie, gdyby nie jej oprawa graficzna. Otóż fragment dotyczący przeprowadzenia egzekucji, gdzie dziennikarz "Tajnego" rozwodzi się nad odstraszającą rolą takich rozwiązań, flankowana jest reklamami cukierków, środka antykoncepcyjnego "Amour" oraz - last but not least - browninga, którym popełniono niejedną z opisywanych w "Tajnym" zbrodni. Co więcej, jest to wystrzałowa, bo bożonarodzeniowa reklama pistoletu; w czasach, kiedy narzekamy na falę komercji i aranżowanie świątecznych wystaw tuż po Wszystkich Świętych, pamiętajmy, że w latach trzydziestych numer z 11. października już obnosił się z bożonarodzeniowymi reklamami browningów i piwa Okocim.













(poniżej parę reklam z innych numerów)










Za: "Tajny Detektyw" nr 39, rok I (11 X 1931), a także nr 41, 42, 45 i 46

niedziela, 16 października 2011

Jubileuszowo: solidna zbrodnia w dwóch reportażach Vol. II

Kto zabił pod Miechowem? Kto strzelał do kupców żydowskich, wracających z Krakowa ze sporym utargiem po sprzedaży pierza na Kazimierzu? Ha! Już kolejny numer Tajnego Detektywa daje nam na to odpowiedź, i to na (zszarganej nieco) okładce:




Czytajcie sensacyjne szczegóły o zbrodni w Miechowie - a dowiecie się, że Marja Makowska nie pociągnęła wcale za spust i trafiła na okładkę, ponieważ pstryknęła sobie zdjęcie w Sosnowcu.



Rajd po tandecie i knajpach. Koronkowe majtki i perfuma dla kochanki, dla nich - garnitury z bazaru. Zdjęcie w sosnowieckim atelier: dziewczyna z przyciężką szczęką i lekkim "błędzikiem w oku", chłopię pod krawatem z tandety, z misiowatym swetrem wystającym spod marynarki. Jakieś usiłowanie szczęścia, pozorowanie normalności, wyraz uczucia, być może, zupełnie prawdziwego, które zdarza się przecież każdemu, dlaczego więc nie miałoby się zdarzyć mordercy?

Za: "Tajny Detektyw" nr 42, rok I (1 XI 1931)

sobota, 15 października 2011

Jubileuszowo: solidna zbrodnia w dwóch reportażach Vol. I

To już setny wpis na tym blogu - kto by pomyślał! Z okazji jubileuszu wklejam w dwóch odcinkach obszerny materiał z dwóch kolejnych numerów Tajnego Detektywa, który w obu przypadkach zajął okładkę i solidną rozkładówkę. Idzie o potrójne morderstwo woźnicy i żydowskich kupców na drodze pod Miechowem (wówczas "na dalekich traktach Rzeczypospolitej" - były to już bowiem niemalże kresy zachodnie).








Jest rok 1931 i, proszę zauważyć, czytelnik "Tajnego" musi częściowo przynajmniej rozumieć jidysz, skoro w ramach "dodawania kolorytu" trafiają do tekstu wtrącenia w tym języku (a w innych tekstach nie trafiały np. wtrącenia niemieckie). Ale wszystko właściwie mogłoby się dziać i trzydzieści, i pięćdziesiąt, i sto pięćdziesiąt lat wcześniej. Po jednej stronie mamy Żydów ("synów Merkurego" handlujących pierzem): Abram Szaulewicz, Benjamin Stein, Szmuel Holcberg nazywają się tak, że nie mamy najmniejszych wątpliwości ("Młynarczyk" jest mniej wymowne, ale imię Berek wystarczy), po drugiej - Polacy: Mazur, Chwastek, Kita, Piec i, co ciekawe, Rorek. Scenerią jest prowincja na styku Galicji i Kongresówki: powolne furmanki, rozmiękłe trakty, małe miasteczka. Miechów, w którym przez sto lat nie wolno się było osiedlić żadnemu Żydowi - a który w międzywojniu był typowym polsko-żydowskim miasteczkiem. Pierze, błoto, ciemna mgła, strzały w ciemności. "Polska - jak głosiła pewna francuska encyklopedia - to kraj błotnisty, w którym mieszkają Żydzi." 

Za: "Tajny Detektyw" nr 41, rok I (25 X 1931)

środa, 12 października 2011

Wyzwiska przedwojenne

Tuż po wyborach kończy się kilka rozmaitych procesów, które politycy sobie nawzajem nawytaczali przez ostatnie miesiące - z tej okazji przypominamy, co to jest pieniactwo. A także tę smutną prawdę, że przed wojną to dopiero ludzie umieli się wyzywać. Byle gospodyni była nieraz lepsza od dzisiejszych szefów klubów poselskich.


Za: "Tajny Detektyw" nr 42, rok I (1 XI 1931)

Kaszubska pastereczka - reaktywacja, czyli karczma grozy

Okładka numeru zapowiada wiodący temat. Na okładce wariacje na tematy sielskie z nieoczekiwanym - w zestawieniu z obrazkiem - tytułem:


W środku natomiast jeden ze śmiałych fotomontaży, typowy dla "Tajnego...":




Kilka tu spraw poważnie zastanawia - cały koncept z wizytą tropicieli w karczmie tuż przed zabójstwem, rzecz jasna. To, że reporterzy tabloidu udają się na Kaszubszczyznę oglądać miejscowe garnki i kościół w Żukowie (skądinąd przepiękny klasztor norbertanek, ze świetnym antwerpskim ołtarzem w bocznej kaplicy - polecam!) jest nader wątpliwe, to, że trafiają w sam środek dramatycznych wydarzeń - tym bardziej. Ich pohukiwania staropolskie, wszystkie te "popasali w zacnej wiosce", "otwórzcie, przyjacielu, wasze gościnne podwoje" aż zanadto zdradzają, że wprowadzenie jest mocno dęte. 


Ale ciekawszy jeszcze jest obraz wsi kaszubskiej, wówczas potwornie biednej: zalany w trupa ojciec, matka mieszkająca w komórce, ludzie okładający się łopatami i podrzynający sobie gardła... a tu, proszę, głupich osiem dekad i premiera mają! Drugą kadencję!






Za: "Tajny Detektyw" nr 41, rok I (25 X 1931)