piątek, 23 marca 2012

Tajny Detektyw spotyka Nagrodę Darwina

Tabloidy kryminalne mogły się sporo zmienić jeśli chodzi o ich obecność medialną (przed laty wybiły się na niepodległość z notek w dziale "kronika policyjna", teraz coraz częściej tworzą osobne portale, podlinkowywane do dużych portali z wiadomościami), ale w swej istocie nadal pozostały takie same: ich kołem zamachowym wciąż jest zainteresowanie zbrodnią, w czym łączy się fascynacja przemocą, seksem, karą, rozmaitymi tabu społecznymi. Ale mają one i niekiedy swoja lżejszą, rozrywkową stronę. Już w pierwszym numerze "Tajny Detektyw" zadbał i o ten typ tabloidowej lektury, donosząc o rozmaitych wpadkach przestępców (w tym i wypadku śmiertelnym, który można by zgłosić do Nagrody Darwina):




Pozostaje sprawą otwartą, ile z tych historyjek zostało zmyślonych. Jest niemal pewne (z uwagi na zestaw przewijających się miast) jest to przedruk z prasy niemieckiej, zaś powtarzające się sformułowania "pewien włamywacz", "inny złodziej", "jeden z Sherlocków Holmesów", "jakiś rzemieślnik", zupełny prawie brak szczegółów w każdej z tych anegdot wskazują, że jest to być może zbiór obiegowych bajeczek. Postać złodzieja-nieudacznika ma rodowód antyczny chyba jeszcze i po dziś dzień możemy wyczytać tu i tam zaczerpnięte rzekomo z wiarygodnych źródeł historyjki, które powtarzane są co pokolenie od niepamiętnych czasów. Ma to, zasugerowałbym taką interpretację, znaczenie głębsze niż zwykła rozrywka; ponieważ kradzież jest zakazana, a złodziej obraża swoją działalnością społeczność, w której żyje (czy też opiekujące się nią bóstwo), opowieść o pechowym złoczyńcy przynosi emocjonalną przyjemność, pozwala bowiem zaobserwować działanie metafizycznej sprawiedliwości. A tym, którzy sami nie kradną z powodu bojaźni przed bóstwem lub społeczeństwem (choć czasem ich coś kusi), pokazuje, że to sport niebezpieczny, a ich stanięcie po stronie praworządności jest ostatecznie bardziej opłacalne niż - z pozoru bardziej opłacalna - kradzież.



Za: "Tajny Detektyw" nr 1, rok 1 (24 I 1931)

1 komentarz:

  1. Dobry artykuł:) Niekoniecznie muszą to być zmyślone bajeczki. Wystarczy zajrzeć na portale zajmujące się doniesieniami policyjnymi. Posiadają z reguły dział "Humor" lub coś podobnego. Tam znaleźć można mnóstwo przykładów głupoty ludzi popełniających różne przestępstwa lub wykroczenia.

    I to "zrekognoskować":) Wydaje mi się, że to spolszczone angielskie słowo "recognize". Jednak językoznawcą nie jestem.

    OdpowiedzUsuń