piątek, 11 maja 2012

Siostra Ala Capone i Matka Boska Częstochowska



Kiedy dokładnie pół wieku temu powstawał pierwszy - i jak dotychczas jedyny - polski przekład "Wielkiego Gatsby'ego" (wyd. oryg. 1925), tłumaczka Ariadna Demkowska zostawiała termin "bootlegger" w jego oryginalnym brzmieniu, bo dla tamtego pokolenia było to słowo, które się w polszczyźnie przyjęło -dałbym głowę, że głównie za sprawą artykułów w prasowych kronikach kryminalnych czy w "Tajnym Detektywie". Nie pamiętam jak było w "Deja vu" Machulskiego (który korzystał przecież dekadę wcześniej z archiwalnych numerów "Tajnego" przy budowaniu postaci z "Vabanku"), ale mam wrażenie, że "bootlegger" w polszczyźnie odszedł do lamusa wraz z epoką wielkich gangsterów. Dziś trzeba go już chyba tłumaczyć na "przemytnika alkoholu".



Tymczasem mamy jednak lata trzydzieste, styczeń 1931 - "Tajny Detektyw" startuje pierwszym, darmowym numerem i musi oczywiście napisać o amerykańskich gangsterach. Dwa lata temu nastąpiła krwawa rozprawa między gangami ("Masakra w dniu Św. Walentego") i wydaje się, że Capone, zlikwidowawszy najpoważniejszych rywali, jest wszechmocny. Właśnie udało mu się ciężko ranić Jacka Diamonda (z ksywą "Nogi", pochodzącą albo od umiejętności tanecznych albo od szybkości, z jaką zwiewał przed obławami policyjnymi):


 

Jack Diamond przeżył zamach Capone'a (nawiasem mówiąc: był bliskim przyjacielem i współpracownikiem  Arnolda Rothsteina, który pojawia się w "Wielkim Gatsbym" jako Meyer Wolfsheim), ale miał zginąć jeszcze w tym samym roku. 18 grudnia 1931, ok. 5:30 rano, kiedy wychodził z hotelu w Albany, dostał trzy kulki w tył głowy. Nie wiadomo, kto je wystrzelił - czy rywale z innych gangów, czy może policjanci. Wszak od pewnego czasu nie przebierali w środkach: po masakrze św. Walentego do pracy wziął się słynny Eliot Ness, który ostatecznie doprowadził do upadku Capone'a i skazania go za oszustwa podatkowe. "Car" chicagowskiej mafii wwięzieniach spędził łącznie koło siedmiu lat, co, w połączeniu z postępującym syfilisem, całkowicie go złamało - w 1946 roku na skutek zmian w mózgu miał, jak twierdził jego lekarz, poziom umysłowy dwunastolatka; rok później nie żył.



Mafalda Capone była o 13 lat młodsza od słynnego brata - jedyna jego siostra, rozpuszczona i skłonna do zbytku, była prawdziwą mafijną księżniczką (nawiasem mówiąc, nosiła imię właśnie po ówczesnej włoskiej królewnie). Jej satynowa suknia miała 7,5-metrowy tren, a ślubny bukiet składał się z czterystu kwiatów (nie zazdroszczę łapiącym go pannom!), a ceremonia - to nie moje zmyślenie - naprawdę odbyła się w polskiej dzielnicy Cicero, w kościele Matki Boskiej Częstochowskiej. Tyle, że mężem był John Maritote, brat wieloletniego współpracownika Capone'a, Franka "Diamonda" Maritote'a, a nie Jacka Diamonda. Komuś pomyliła się mafijna ksywka z prawdziwym nazwiskiem (a właściwie: nieprawdziwym, bo Jack "Legs" Diamond nazywał się tak naprawdę Jack Nolan).

Dwa lata po ślubie, w styczniu 1933, Mafalda spacerowała z mężem i szwagrem, niosąc na ręku maleńką, dziewięciomiesięczną córeczkę Dolores (lub, jak podają inne źródła, Della Rosa), kiedy ktoś otworzył do nich ogień z przejeżdżającego samochodu; strzały odbiły się od chodnika, nikomu nic się nie stało. Wszystkie niedoszłe ofiary zaprzeczały, by doszło do jakiegokolwiek zamachu. Była to zresztą typowa dla mafii taktyka. Sama Mafalda przez całe lata broniła "dobrego imienia rodziny Capone". Prowadziła też znaną piekarnię i kawiarnię "Moon Dream". Zmarła w 1988 roku. John przeżył ją o prawie dekadę, zmarł w roku 1997, w pół wieku po swoim słynnym bossie i, zarazem, szwagrze.


Za: „Tajny Detektyw” nr 1, rok 1 (24 I 1931)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz