niedziela, 22 grudnia 2013

Propaganda pod choinkę

Tak się przyjęło, że na Boże Narodzenie każde czasopismo - zwłaszcza tygodnik - przygotowuje specjalny numer świąteczny. Nawet, jeśli - jak "Tajny Detektyw" zazwyczaj pisze o morderstwach, egzekucjach, rozpuście i krwawych porachunkach w przestępczym światku. Jak wyglądał świąteczny numer w roku 1934?



Oczywiście, obok policjanta: choinka i dziecko. W reklamie zawsze istniały dwie podstawowe metody - na "szczucie cycem" i na "szczucie bachorem". Seks i rodzina, to działa na ssaki w przekazie reklamowym. A co w środku? Życzenia. Dla polskich policjantów. No, dobrze, jest to jakoś tam zrozumiałe, ostatecznie "Tajny" korzystał z policyjnych materiałów operacyjnych, był wprzęgnięty w sanacyjną machinę medialną, gdzie stawał "po właściwej stronie", o czym już wielokrotnie wspominałem (kpiny z "wąsatych ownieńskich matron", potępianie ukraińskich nacjonalistów, ale i relacjonowana ostatnio sprawa Piekuckiego, z wrogiego władzom obozu endeckiego). Tym razem jednak, mam wrażenie - i to w sprawie niekoniecznie tak zapalnej jak wyżej wymienione - redaktor (a może i cała redakcja?) idzie najdalej chyba w propagandową opowieść.



Zawsze się zastanawiałem, skąd w Polsce powojennej od razu znalazła się cała grupa dziarskich propagandzistów - część, rzecz jasna, to hunwejbini, młoda gwardia, wychowana na przekazie oficjalnym w ZSRR, gdzie trafili w czasie wojny. Łatwi do zmanipulowania, ideowi. Część to starzy towarzysze: przedwojenni komuniści, jedni ideowi, drudzy cyniczni. Ale są jeszcze i tacy, którzy po prostu, sądzę, mieli dryg to pewnego typu pisania - jak autor poniższej notki; w "Tajnym Detektywie" Anno Domini 1934 był jeszcze nieco przedwczesny, przekaz kłuł w oczy chyba nawet na tle sanacyjnego cukierkowego przekazu; ale już za -naście lat wpisywałby się idealnie w klimat literacki. Ciekawe, czy autor przeżył wojnę - i czy mógł rozwinąć skrzydła? W końcu jego kolega z redakcji, Karol Ferster, czyli rysownik Charlie po wojnie odnalazł się jako autor rysunków o Auguście Bęc-Walskim... Po takich kwiatkach stylu jak: sięgamy myślą ku waszym domom, policjanci państwowi polscy czy tkwią nieruchome posterunki [...] występując służbowo w każdym wypadku pogwałcenia prawa możemy się spodziewać, że powojenna prasa przyjęłaby go z otwartymi ramionami.


Za: "Tajny Detektyw" nr 52, rok IV, 23 XII 1934


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz